- Nie, nie wyglądasz jak Ana.- Odpowiadam, śmiało patrząc mu w oczy.
- Słucham, masz okazję się wytłumaczyć. - Noah rozsiada się wygodnie na krześle. Spoglądam na niego, będąc pewna, że zobaczę u niego kpiący uśmiech. Jednak się mylę, z jego miny nie mogę nic wyczytać. Jest śmiertelnie poważny. - Należą mi się wyjaśnienia. Bo z tego co pamiętam jestem bufonem, mam mnóstwo kobiet co warto zaznaczyć, że cię to nie obchodzi...- dupek.
- Nie. - Mówię pewnym siebie głosem.
- Nie?
- Nie należą ci się żadne wyjaśniania. - Powtarzam. Jak już to robić to z godnością, prawda? - Należą się Tobie przeprosiny.
- Przeprosiny też nie są złe.
- Przepraszam Cię, byłam pewna, że szefowa jest na mnie zła. A Ciebie oskarżyłam o najgorsze mimo tego, że nie miałam żadnych podstaw. I tak strasznie mi głupio. Nie powinnam była Cię tak wyzywać, to było takie szczeniackie, zupełnie do mnie nie podobne. Nie miałam żadnego prawa cię osądzać- dukam. - Obwiniałam ciebie zamiast samej siebie i.. - słyszę wybuch śmiechu. I to jego. - To takie zabawne? - Krzyżuję ręce na piersi
- Tak, bo to nie codzienny widok, patrzeć jak się miotasz w swoich słowach i przepraszasz. - Z jego twarzy nie schodzi uśmiech. Boże, ma cudowny uśmiech.
- To dobrze, bo miałeś ostatni raz zaszczyt to oglądać.
-Nie wątpię. Ale przeprosiny są przyjęte tylko w połowie. Jesteś mi przecież winna randkę. - Słowo randka, ewidentnie zaznaczył.
- Nie było mowy o randce.
-Sama przecież tak to nazwałaś. Pamięć zawodzi? - Szlag by to!
-Przejęzyczenie.
- Ach, tak. To jest spotkanie, dobrze pamiętam? - Czy on sobie ze mną pogrywa, czy mi się tylko wydaję?
-Bardzo dobrze. I to spotkanie właśnie dobiegło końca, bo ja obecnie mam inne plany. - Mój telefon wydał z siebie dźwięk oznaczając, że przyszedł sms. Noah pierwszy sięgnął po mój telefon.
- Chyba już nie.
-Co takiego? - Wyrywam mu telefon z ręki i odczytuję treść sms'a
Kochaniutka nie dam rady dzisiaj, wypadło mi coś pilnego a w zasadzie wpadł mi ktoś a jeszcze dokładniej to na mnie wpadł, wszystko ci opowiem wieczorkiem jak zadzwonię.
Kocham Cię.
A.
A.
- W takim razie co oglądamy? - Noah bierze do ręki butelkę wina, wchodzi do salonu i siada na kanapie. Świetnie, nie dość że jest nieproszonym gościem to jeszcze czuję się jak u siebie w domu.- Masz zamiar tam tak stać czy przyjdziesz tutaj i w końcu zajmiesz się swoim gościem? - Noah uśmiecha się odsłaniając swoje śnieżnobiałe zęby. Mogłabym patrzeć na ten uśmiech godzinami i by mi się nie znudził. Matko, co ja plotę? Co za bzdety!
-Co chcesz oglądać? - pytam, podchodząc do półki z płytami DVD
-A co polecisz?
-A co polecisz?
- Miałam zaplanowane komedie romantycznie, ale że ty się pojawiłeś to może horror?
- A co ty myślisz, że jak jestem facetem to nie mogę oglądać taki filmów o miłości?
- Yhym, dokładnie tak myślę.
-I masz rację. - Znowu ten uśmiech. Noah wstaję, podchodzi do mnie. Czuję jego oddech na swojej szyi. Nie jest dobrze, nie jest dobrze. Sztywnieje. Uspokój się, to nic takiego. - O, masz "Naznaczonego" - wyciąga rękę po płytę i ociera się swoimi ustami o mój policzek. Przechodzą mi dreszcze. Noah zaraz odchodzi ode mnie, nieświadomy reakcji mojego ciała na jego. Albo i świadomy, ale tego nie pokazuje. Noah włącza film i usadawia się na kanapie a ja zaraz obok niego.
Jednak nie potrafię się skupić na filmie. Moje myśli ciągle wędruję ku mężczyźnie siedzącym tuż obok. Nagle czuję jak dostaje popcorn'em w twarz. Odwracam się w jego stronę.
- Co to ma być? - Biorę w dłoń popcorn i pokazuje mu przed nosem.
- Śmiem twierdzić, że popcorn, ale głowy nie dam uciąć. - Noah łapię się za brodę i zaczyna ją trzeć robiąc pozory, że myśli.
-Bardzo śmieszne. - Zaraz po tych słowach, odwracam się od niego i staram się skierować całą moją uwagę na film. Jednak za chwile znowu dostaję popcorn'em. Jeszcze raz to się powtórzy a przysięgam, że dam mu w twarz. I powtarza się.
-Przestań! -Powstrzymuję się by nie krzyknąć.
- Beth, no proszę cię. Jaka ty jesteś sztywna.
- Ja sztywna?
- Tak i to bardzo.
- To mnie jeszcze nie znasz.
- Jesteś sztywna i zawsze będziesz. - Czy ja się przesłyszałam. On sobie kpi. O nie, koniec tego dobrego. Podnoszę się z kanapy i wychodzę do kuchni.
- Tak, tak, masz rację. Najlepiej odejść. Dziewczyno weź czasami... Coś ty zrobiła?! - Wylewam na niego całą butelkę wody. Trochę zmarnowałam wody, dzieci w Afryce usychają z pragnienia a ja je marnuję na takiego mężczyznę, ale patrząc na jego wyraz twarzy mogę powiedzieć, że warto było.
- I co? Dalej jestem sztywna?
- Zrobiłaś wielki, ale to wielki błąd.
- Noah daj spokój, wyluzuj, Co się tak awanturujesz. Noah, no proszę Cie, jaki ty jesteś sztywny.
- Dobra jesteś. Ale ja lepszy.
- Jesteś tego pewien?
-Tak i zaraz ci to udowodnię.
-Śmiało. - Udaję pewną siebie, ale nie mam pojęcia jakie on ma zamiary wobec mnie. I nie jestem pewna czy chce je poznać. Noah pochodzi do mnie i bierze mnie na ręce.
- Co ty wyprawiasz?! Puść mnie! - Próbuję jakoś wyrwać się z jego uścisku, ale to na nic.
- Co ty wyprawiasz?! Puść mnie! - Próbuję jakoś wyrwać się z jego uścisku, ale to na nic.
-Możesz powtórzyć? - Noah cały czas idzie przed siebie. Najprawdopodobniej do łazienki. Co on chce zrobić?
- Mówię, żebyś mnie puścił.
-Wedle pani rozkazu. - I robi to. Puszcza mnie. No w pewnym sensie. Bo ląduję w wannie, z której i tak nie mogę wyjść. Czy on chce zrobić to co myślę?
-Noah, spokojnie. To nic takiego. Nie rób tego.
-Ale czego? Tego? - I odkręca kran. A ja w parę sekund jestem cała mokra.
-Tak. Tego!
- Dalej uważasz, że jestem sztywny?
- Nie, jesteś w pełni wyluzowany, a teraz proszę cię zakręć tą wodę! - Tak też robi. - Nienawidzę cię.
- Oj nie przesadzaj. - Okrywa mnie ręcznikiem. - Idź się przebierz bo zamarzniesz a ja idę posprzątać salon.
Zajmuję mi dobrą chwile sprowadzenie się do prządku. Włosy zostawiam rozpuszczone. Zakładam inne szare dresy ale tym razem luźną koszulkę. Zastanawiam się czy nie ubrać coś normalnego, ale przecież już widział mnie w dresach i w bokserce, więc jaka to już różnica? Wychodzę z łazienki i widzę jak Noah zmywa naczynia. Piękny widok. Wszystkie jego mięśnie pracują. Zasycha mi w gardle. Mogłabym tak patrzeć godzinami, ale nie mogę. Zapewne ma dziewczynę. Odchrząkam. Noah się odwraca i uśmiecha.
- Już jesteś. I jak się czujesz?
- Czuję się... sucho. - Noah wydaję z siebie lekki czysty śmiech. Takiego jeszcze nie słyszałam... jest taki prawdziwy. Piękny.
- To dobrze. - Nic więcej nie mówimy. Ja sprzątam śmieci i daję je do worka do wyrzucenia. Ubieram klapki i narzucam na siebie płaszcz, muszę na chwile pobyć sama a wyrzucenie śmieci jest dobrym pretekstem.
-Pójdę wyrzucić śmieci i zaraz wracam.
-Nie, zostań. Dopiero wyszłaś z kąpieli. Ja to zrobię.
-Dobrze.
Zostaję sama. Biorę głęboki wdech. On jest taki.. inny. Jest bezczelny i to bardzo.. ale ma to coś, co powoduję, że kobiety do niego wzdychają. Nie możliwie, żeby nie miał dziewczyny, ale to dlaczego jest teraz u mnie, a nie u niej? Moje rozmyślania przerywa dźwięk rozbicia wazonu. Ah, jaki ten Noah potrafi być roztrzepany. Odwracam się. To nie on! Przede mną stoi zamaskowany mężczyzna. Chce krzyknąć. Jednak nie potrafię wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Podchodzi do mnie. Jest coraz bliżej i bliżej. Odsuwam się. Jednak zaraz moje plecy zderzają się z ścianą. Uderza mnie w twarz. Wydaję z siebie cichy jęk i upadam na podłogę. Próbuję złapać oddech. Czuję pulsujący,rozrywający ból w okolicach kości ciemniowej. Napastnik stoi nade mną, pochyla się a ja czuję tuż przy uchu jego oddech. Wzdrygam się.
-Chcesz żyć? Radzę sprawę matki pozostawić w spokoju. Inaczej nie skończy się na guzie. Uważaj, polują na Ciebie. I odchodzi. Koniec.
Słyszę jak jego kroki coraz bardziej cichną, aż w końcu nastaję głucha cisza. Wypuszczam powietrze. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że je wstrzymałam. Podnoszę się i od razu tego żałuję. Czarne plamki pojawiają mi się przed oczami. Przytrzymuję się blatu i biorę trzy głębokie wdechy.
-Chcesz żyć? Radzę sprawę matki pozostawić w spokoju. Inaczej nie skończy się na guzie. Uważaj, polują na Ciebie. I odchodzi. Koniec.
Słyszę jak jego kroki coraz bardziej cichną, aż w końcu nastaję głucha cisza. Wypuszczam powietrze. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że je wstrzymałam. Podnoszę się i od razu tego żałuję. Czarne plamki pojawiają mi się przed oczami. Przytrzymuję się blatu i biorę trzy głębokie wdechy.
Uspokajam się.
-Beth? Co tu się stało? - Noah wchodzi do mieszkania i rozgląda się zszokowany.
-Nic takiego. - Wzdycham. Sięgam po szufelkę, zmiotkę i zamiatam potłuczone szkło.
-Głupia odpowiedź. Zostaw to szkło. - Wyjmuję mi z rąk rzeczy, odkłada je i usadawia siebie na kanapie a mnie za swoich kolanach. Przez chwile czuję się skrępowana siedząc na nim, jednak zaraz się do niego przytulam i zaczynam cicho płakać. On nic nie mówi. Tylko mnie przytula i to mi wystarcza.
Dzwoni telefon. Mój telefon. Boję się po niego sięgnąć. Nie mam pojęcia kto o tej porze może dzwonić. Biorę głęboki wdech, wstaję i spoglądam na wyświetlacz. Evan! Dzięki Bogu!
-Halo? Evan?
-Beth, wszystko okej? - Skąd to pytanie u niego?
-Nie do końca.. czemu o to pytasz?
-Ostatnio po naszej rozmowie nie mogłem ścierpieć, że twoja sprawa z matką stoi w miejscu, dlatego trochę głębiej poszperałam i znalazłem coś..
-Co takiego?
-Nie mogę powiedzieć przez telefon, jednak nie po to do Ciebie dzwonie.
-Nie?
-Zostałem napadnięty, grożono mi za to co znalazłem.
- O matko! Nic ci nie jest? - Zakrywam dłonią usta. Noah widząc moją reakcję od razu wstaję i podchodzi bliżej.
-Nie, jest okej. Najważniejsze,że nie zabrali mi tego.
-To nie jest najważniejsze! Mi też dzisiaj grożono..
-Co?! Ale jesteś cała, rozumiem?
-Tak,tak.
-Uf, to dobrze. Może przyjadę, nie powinnaś być sama.
-Nie, nie. spokojnie. Jest ze mną Noah.
-Jaki Noah?
-Nie ważne, później ci opowiem. A co znalazłeś?
- Zdjęcia. Twojej mamy i mężczyzny. Nie wiem, może go znasz...
-Muszę zobaczyć te zdjęcia. Jesteś w domu? Super. To ja po nie przyjadę za chwile.
-Jak to? Nie masz prawka.. A no tak Noah. Dobra to ja czekam.
Po mimo tego co się jakiś czas temu wydarzyło jest niczym z porównaniu z nową informacją. To jest dla mnie wszystkim i ja nie zamierzam się poddać.
-Musisz mnie zawieźć do Evan'a.
-Zaraz,zaraz. Po kolei. Kto to jest Evan? Kto i dlaczego tutaj był i ci groził? Po co musimy jechać? I chciałbym cię poinformować, że śpisz u mnie w domu.
-Evan to mój przyjaciel. Nie wiem kto to był, wiem tylko, że chciał abym wiedziała, że na mnie polują, cokolwiek to znaczy. Musimy jechać do Evana'a po zdjęcia, które są bardzo ważne. I jak to śpię u Ciebie? Nie ma takiej opcji.
-Ależ jest taka opcja. I nie wiem czy zauważyłaś, ale to nie było pytanie czy zechciałabyś u mnie spać tylko stwierdzenie. Co oznacza, że w tej sytuacji nie masz nic do gadania. Idź, weź najpotrzebniejsze rzeczy.
Tak też robię. Nie uśmiecha mi się spędzenie nocy w domu Noah'a. Nie znam go. Jednak jest policjantem,prawda? Nic mi przy nim nie grozi. I takiej myśli się cały czas trzymam.
Gdy jestem już spakowana,, zamykam mieszkanie a Noah zabiera moją torbę i wkłada ją do samochodu.
Kieruję go pod dom Evan'a. Zamieniam z nim parę słów, opowiadam co się stało w moim mieszkaniu i umawiamy się na jutro. Po tym Evan przekazuję mi kopertę ze zdjęciami i się żegnamy. Wsiadam do samochodu Noah'a i jedziemy do jego mieszkania. Gdy jesteśmy już pod jego domem Noah wysiada z samochodu, paroma dużymi krokami jest już z mojej strony i otwiera drzwi bym mogła wysiąść. Cisnął mi się na usta słowa "Co za dżentelmen", ale się powstrzymuję. Uśmiecham się do siebie. Naprawdę robię się wredna.
-Beth? Co tu się stało? - Noah wchodzi do mieszkania i rozgląda się zszokowany.
-Nic takiego. - Wzdycham. Sięgam po szufelkę, zmiotkę i zamiatam potłuczone szkło.
-Głupia odpowiedź. Zostaw to szkło. - Wyjmuję mi z rąk rzeczy, odkłada je i usadawia siebie na kanapie a mnie za swoich kolanach. Przez chwile czuję się skrępowana siedząc na nim, jednak zaraz się do niego przytulam i zaczynam cicho płakać. On nic nie mówi. Tylko mnie przytula i to mi wystarcza.
Dzwoni telefon. Mój telefon. Boję się po niego sięgnąć. Nie mam pojęcia kto o tej porze może dzwonić. Biorę głęboki wdech, wstaję i spoglądam na wyświetlacz. Evan! Dzięki Bogu!
-Halo? Evan?
-Beth, wszystko okej? - Skąd to pytanie u niego?
-Nie do końca.. czemu o to pytasz?
-Ostatnio po naszej rozmowie nie mogłem ścierpieć, że twoja sprawa z matką stoi w miejscu, dlatego trochę głębiej poszperałam i znalazłem coś..
-Co takiego?
-Nie mogę powiedzieć przez telefon, jednak nie po to do Ciebie dzwonie.
-Nie?
-Zostałem napadnięty, grożono mi za to co znalazłem.
- O matko! Nic ci nie jest? - Zakrywam dłonią usta. Noah widząc moją reakcję od razu wstaję i podchodzi bliżej.
-Nie, jest okej. Najważniejsze,że nie zabrali mi tego.
-To nie jest najważniejsze! Mi też dzisiaj grożono..
-Co?! Ale jesteś cała, rozumiem?
-Tak,tak.
-Uf, to dobrze. Może przyjadę, nie powinnaś być sama.
-Nie, nie. spokojnie. Jest ze mną Noah.
-Jaki Noah?
-Nie ważne, później ci opowiem. A co znalazłeś?
- Zdjęcia. Twojej mamy i mężczyzny. Nie wiem, może go znasz...
-Muszę zobaczyć te zdjęcia. Jesteś w domu? Super. To ja po nie przyjadę za chwile.
-Jak to? Nie masz prawka.. A no tak Noah. Dobra to ja czekam.
Po mimo tego co się jakiś czas temu wydarzyło jest niczym z porównaniu z nową informacją. To jest dla mnie wszystkim i ja nie zamierzam się poddać.
-Musisz mnie zawieźć do Evan'a.
-Zaraz,zaraz. Po kolei. Kto to jest Evan? Kto i dlaczego tutaj był i ci groził? Po co musimy jechać? I chciałbym cię poinformować, że śpisz u mnie w domu.
-Evan to mój przyjaciel. Nie wiem kto to był, wiem tylko, że chciał abym wiedziała, że na mnie polują, cokolwiek to znaczy. Musimy jechać do Evana'a po zdjęcia, które są bardzo ważne. I jak to śpię u Ciebie? Nie ma takiej opcji.
-Ależ jest taka opcja. I nie wiem czy zauważyłaś, ale to nie było pytanie czy zechciałabyś u mnie spać tylko stwierdzenie. Co oznacza, że w tej sytuacji nie masz nic do gadania. Idź, weź najpotrzebniejsze rzeczy.
Tak też robię. Nie uśmiecha mi się spędzenie nocy w domu Noah'a. Nie znam go. Jednak jest policjantem,prawda? Nic mi przy nim nie grozi. I takiej myśli się cały czas trzymam.
Gdy jestem już spakowana,, zamykam mieszkanie a Noah zabiera moją torbę i wkłada ją do samochodu.
Kieruję go pod dom Evan'a. Zamieniam z nim parę słów, opowiadam co się stało w moim mieszkaniu i umawiamy się na jutro. Po tym Evan przekazuję mi kopertę ze zdjęciami i się żegnamy. Wsiadam do samochodu Noah'a i jedziemy do jego mieszkania. Gdy jesteśmy już pod jego domem Noah wysiada z samochodu, paroma dużymi krokami jest już z mojej strony i otwiera drzwi bym mogła wysiąść. Cisnął mi się na usta słowa "Co za dżentelmen", ale się powstrzymuję. Uśmiecham się do siebie. Naprawdę robię się wredna.
-To teraz opowiedz mi na spokojnie o co w tym wszystkim chodzi. - Noah podaje mi kubek gorącej czekolady i usadawia się w fotelu, naprzeciwko mnie.
-Moja mama zginęła dwa lata temu. Policja uznała, że to było samobójstwo. Ja w to nie wierzę. I przez ostatnie dwa lata szukałam dowodów na to, że to było zabójstwo, ale jak widać z marnym skutkiem. Aż do teraz. - Przypominam sobie o kopercie, o której zapomniałam. Otwieram ją i zaczynam oglądać zdjęcia, które pierwszy raz widzę na oczy.
-Moja mama zginęła dwa lata temu. Policja uznała, że to było samobójstwo. Ja w to nie wierzę. I przez ostatnie dwa lata szukałam dowodów na to, że to było zabójstwo, ale jak widać z marnym skutkiem. Aż do teraz. - Przypominam sobie o kopercie, o której zapomniałam. Otwieram ją i zaczynam oglądać zdjęcia, które pierwszy raz widzę na oczy.
***
Jaki ten człowiek jest uparty. Jak to możliwe, że przedstawione
dowody, uargumentowana teoria (bardzo realna) nie wystarcza mu na to by
na nowo wszcząć śledztwo?! Tylko arogancki bufon i jego duma nie mogą mu
pozwolić przyznać mi racji. Przecież to chodzi o moja mamę!
-Czy ty tego nie widzisz?-Wydzieram się na niego.
-Beth, zrozum że to są tylko teorie, twoje domysły, które tak naprawdę mogły nie mieć miejsca.-Noah próbuje spokojnie mi wytłumaczyć. Jednak to jeszcze bardziej mnie denerwuję, wolę jak na mnie krzyczy.
-Słucham? Czy ty tego nie widzisz na tych zdjęciach? Znam swoją matkę i na pewno wiem, że nie poddała by się tak łatwo, odbierając sobie życie. Zacznijmy od tego, że ktoś robił jej te zdjęcia gdy wykonuje zwykłe czynności, nie licząc tego jednego gdy rozmawia z obcym mężczyzną. Ktoś ją obserwował! Nie wydaję Ci się to dziwne? I kilka dni później niby popełnia samobójstwo. Masz rację, co za zbieg okoliczności!
-Cholera jasna! Beth!- Koniec tego dobrego. Szanowny pan Noah Rosenberg powrócił! Witamy
w szarej rzeczywistości.-Wmawiasz sobie rzeczy nie stworzone. Może z tym obcym dla Ciebie mężczyzną miała romans a ty nie dopuszczasz do siebie tej myśli. Jak widzimy na tym zdjęciu może on właśnie z nią zerwał a ona nie chciała żyć bez z niego, więc się zabiła.
-Noah, ty siebie słyszysz? Ta twoja historia brzmi jak z kiepskiego dramatu miłosnego.- Patrzę na niego krzywo.
-Ty już masz obsesje na tym punkcie. Zwariowałaś. Naprawdę.- O nie, tego już jest za wiele. Usiłuję mi wmówić, że jestem wariatką?!
- Prędzej zwariuję gdy zostanę z tobą jeszcze chwilę dłużej.- Zaczynam ubierać płaszcz i buty.
-Możesz mi powiedzieć, gdzie się wybierasz o tej porze?
- Muszę ci się tłumaczyć gdzie idę? Nie rozśmieszaj mnie. Nie jesteś moją niańką.- Odwracam się napięcie i kieruję w stronę drzwi. Trzaskam nimi bardziej niż zamierzam. Nie mam ochoty wychodzić z jego mieszkania. Zwłaszcza po tym co wydarzyło się zaledwie 30 minut temu. Nie mogę jednak tam siedzieć i wysłuchiwać tego, jak twierdzi, że ubzdurałam sobie to wszystko. Przecież wiem że moja mama, nigdy by mnie nie zostawiła. Nawet po śmierci taty dała radę. Po mimo tego jak bardzo cierpiała nie pozwoliła by ten ból ją zabił. Walczyła, nie poddała się dla mnie, dla 8 letniej dziewczynki.
Więc teoria Noah'a jest niedorzeczna. Nagle słyszę wystrzał z pistoletu a mnie przeszywa ból. Dotykam ręką brzucha i czuję coś mokrego, lepkiego. O matko! Robi mi się ciemno przed oczami, czuję jak osuwam się na ziemie. Już drugi raz wciągu dnia!
Czyjaś ręka podtrzymuje mnie. Chcę się odwrócić aby zobaczyć kto jest za to odpowiedzialny, jednak nie mam już siły walczyć ze zmęczeniem. Chcę tylko zasnąć i odpocząć.
-Beth, nie rób mi tego. Patrz na mnie.- Zdążam tylko usłyszeć znajomy głos.
-Czy ty tego nie widzisz?-Wydzieram się na niego.
-Beth, zrozum że to są tylko teorie, twoje domysły, które tak naprawdę mogły nie mieć miejsca.-Noah próbuje spokojnie mi wytłumaczyć. Jednak to jeszcze bardziej mnie denerwuję, wolę jak na mnie krzyczy.
-Słucham? Czy ty tego nie widzisz na tych zdjęciach? Znam swoją matkę i na pewno wiem, że nie poddała by się tak łatwo, odbierając sobie życie. Zacznijmy od tego, że ktoś robił jej te zdjęcia gdy wykonuje zwykłe czynności, nie licząc tego jednego gdy rozmawia z obcym mężczyzną. Ktoś ją obserwował! Nie wydaję Ci się to dziwne? I kilka dni później niby popełnia samobójstwo. Masz rację, co za zbieg okoliczności!
-Cholera jasna! Beth!- Koniec tego dobrego. Szanowny pan Noah Rosenberg powrócił! Witamy
w szarej rzeczywistości.-Wmawiasz sobie rzeczy nie stworzone. Może z tym obcym dla Ciebie mężczyzną miała romans a ty nie dopuszczasz do siebie tej myśli. Jak widzimy na tym zdjęciu może on właśnie z nią zerwał a ona nie chciała żyć bez z niego, więc się zabiła.
-Noah, ty siebie słyszysz? Ta twoja historia brzmi jak z kiepskiego dramatu miłosnego.- Patrzę na niego krzywo.
-Ty już masz obsesje na tym punkcie. Zwariowałaś. Naprawdę.- O nie, tego już jest za wiele. Usiłuję mi wmówić, że jestem wariatką?!
- Prędzej zwariuję gdy zostanę z tobą jeszcze chwilę dłużej.- Zaczynam ubierać płaszcz i buty.
-Możesz mi powiedzieć, gdzie się wybierasz o tej porze?
- Muszę ci się tłumaczyć gdzie idę? Nie rozśmieszaj mnie. Nie jesteś moją niańką.- Odwracam się napięcie i kieruję w stronę drzwi. Trzaskam nimi bardziej niż zamierzam. Nie mam ochoty wychodzić z jego mieszkania. Zwłaszcza po tym co wydarzyło się zaledwie 30 minut temu. Nie mogę jednak tam siedzieć i wysłuchiwać tego, jak twierdzi, że ubzdurałam sobie to wszystko. Przecież wiem że moja mama, nigdy by mnie nie zostawiła. Nawet po śmierci taty dała radę. Po mimo tego jak bardzo cierpiała nie pozwoliła by ten ból ją zabił. Walczyła, nie poddała się dla mnie, dla 8 letniej dziewczynki.
Więc teoria Noah'a jest niedorzeczna. Nagle słyszę wystrzał z pistoletu a mnie przeszywa ból. Dotykam ręką brzucha i czuję coś mokrego, lepkiego. O matko! Robi mi się ciemno przed oczami, czuję jak osuwam się na ziemie. Już drugi raz wciągu dnia!
Czyjaś ręka podtrzymuje mnie. Chcę się odwrócić aby zobaczyć kto jest za to odpowiedzialny, jednak nie mam już siły walczyć ze zmęczeniem. Chcę tylko zasnąć i odpocząć.
-Beth, nie rób mi tego. Patrz na mnie.- Zdążam tylko usłyszeć znajomy głos.
_________________________________________________________
Bardzo duże opóźnienie! Wręcz nie dopuszczalne! Zdaję sobie z tego sprawę. Mam u wszystkim ogromne zaległości w rozdziałach. Ale postaram się je jak najszybciej nadrobić. A teraz moje usprawiedliwienie. A więc... popsuł mi się komputer i nie miałam jak pisać a zaraz jak przywieźli już naprawiony to internet padł. Normalnie myślałam, że padnę.Zaraz potem jak wszystko działało, pojechałam na wakacje i dzisiaj wróciłam i od razu postanowiłam napisać rozdział. Jest najdłuższy ze wszystkim moich rozdziałów, ale to zapewne dlatego, że jest dodany prolog ;)
*A co myślicie o tym rozdziale?
* Jak Wam się podobał wieczór Noah'a i Beth gdy byli razem?
* Jakieś przepuszczenia co to zamaskowanego mężczyzny? Kim może być?
* Poznaliście trochę Noah'a z innej strony, tej milszej. I co sądzicie?
* I jak Wam podoba się końcówka?
Ps. Chciałabym tylko dodać, że końcówka tego rozdziału przed prologiem.. To z tym Evan'em ich rozmową i ogólnie z tym wszystkim.. wiem, że trochę wyszło słabo. Ale naprawdę nie mam już siły bardziej tego rozwijać i niestety wyszło jak wyszło :( Ale ogólnie to mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba ;)
I do tego, że pisałam go po nocy to zapewne jest wiele błędów, więc bardzo mile widziane będzie gdy mnie poprawicie, napiszecie co jest nie tak ;)
Całusy :* :*
* Jakieś przepuszczenia co to zamaskowanego mężczyzny? Kim może być?
* Poznaliście trochę Noah'a z innej strony, tej milszej. I co sądzicie?
* I jak Wam podoba się końcówka?
Ps. Chciałabym tylko dodać, że końcówka tego rozdziału przed prologiem.. To z tym Evan'em ich rozmową i ogólnie z tym wszystkim.. wiem, że trochę wyszło słabo. Ale naprawdę nie mam już siły bardziej tego rozwijać i niestety wyszło jak wyszło :( Ale ogólnie to mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba ;)
I do tego, że pisałam go po nocy to zapewne jest wiele błędów, więc bardzo mile widziane będzie gdy mnie poprawicie, napiszecie co jest nie tak ;)
Całusy :* :*
Rozdział wspaniały, ale podejrzewam, że bardzo dobrze o tym wiesz;)
OdpowiedzUsuńAwww. Mogli się jeszcze pocałować na te przeprosiny, nie obraziłabym się! Ale nie można, niestety, mieć wszystkiego... A może jednak? Bardzo bym się cieszyla!
Milsza strona Noah mi odpowiada, Beth chyba też.. choć pewnie nie zawsze. No halo. Śmingus dyngus to bardzo fajne święto, a on pokazowo wprowadził je do swojego kraju! <3
Zamaskowany mężczyzna, tak? Szczerze to nie mam bladego pojęcia, nikt mi nie przychodzi do głowy. Wiem tylko, że nie chce, by pewne sprawy zostały rozwiązane, a co znaczy, że może mieć w nich czynny udział. Zaintrygowałaś mnie.
Co ty chcesz od końcówki? Nie jest zła, przeciwnie - bardzo dobra! Biedny Evan. Ale Beth biedniejsza! Ona nie może umrzeć, rozumiesz? Co Noah zrobi? :(( O wiem! Teraz szpital, opieka i buzi. Idealnie ! <3
ps. zapraszam do siebie na kolejny rozdział :)
http://make-me-heart-attack.blogspot.com/
L x
Cieszę się, że jesteś zadowolona z rozdziału :) Do pocałunku jeszcze daleko.. nie można tak szybko. :D
UsuńNie masz pojęcia jaki wieli kamień z serca mi spadł gdy przeczytałam, że końcówka rozdziału nie jest tak tragiczna jak mi się wydaję. Dziękuję za komentarz ;) Rozdział już przeczytałam twój a komentarz powinien pojawić się niebawem ;)
"Albo i świadomy, ale tego nie pokazuję" - nie pokazuje, bez ę
OdpowiedzUsuń'randa' - randka
"Beth, no proszę Cie" - chodzi o to Cię. W wielu zdaniach piszesz z dużej litery wszelkie cię, tobie, ciebie. Nie jest to poprawne, bo z dużej litery piszemy w listach, a nie w tego typu tekstach. Dlatego nie stosuj tutaj formy grzecznościowej;)
"Noah podaję mi " - podaje, bez ę. On podaje, ale ja podaję. Rozumiesz zasadę?;D
Dobra to by było na tyle moich wytyków, przejdźmy teraz do części ważniejszej.
Jeden rozdział, a tyle wydarzeń i emocji! Jestem pod wrażeniem;D Ale powiem Ci szczerze, że mimo wszystkich tych mrocznych wątków i tak najbardziej ciekawiło mnie to, co się wydarzy między Beth i Noahem:D Taka już ze mnie romantyczka, że nie mogę przejść obok takich wątków obojętnie i wywołują we mnie największe emocje;D Widać, że Beth ciągnie do niego i to bardzo. Te wszystkie drżenia na jego widok, komentarze odnośnie jego uśmiechu, wyglądu i tak dalej. Ahh ależ mi się to podoba! Mam nadzieję, że będzie tego dużo, bo czytanie o tym to dla mnie ogromna przyjemność! Uwielbiam ich <3 Tylko ciekawa jestem, co czuje Noah. No bo Beth to wiadomo, że powoli się nim 'zauracza'. A on? Gdyby mu niezależało to nie zabiegałby tak o ich spotkanie, ale po nim chyba nigdy nic nie wiadomo, więc... :D
Coś musi być nie tak z tą sprawą skoro jakiś facet ją napadł, a następny postrzelił. Dziwię się, że ta napaść w domu nie przekonała Noaha by zagrzebać w tej sprawie. Wiadomo, że wznowienie śledztwa nie zależy od niego tylko prokuratury, ale mimo wszystko mógłby wykazać więcej zrozumienia. No chyba, że on też jest w to zamieszany... A może zbliża się do Beth tylko po to by dowiedzieć się ile zdążyła już wywęszyć? Nie, popadam w paranoję!
Czekam na kolejny rozdział bardzo niecierpliwie! ;**
Dziękuję bardzo za poprawki, za chwilę się za to wezmę ;)
UsuńBardzo dobrze Cię rozumiem. Najbardziej lubię opisywać te ich dialogi o ogólnie gdy są razem, łatwiej mi idzie niż gdy są osobno :D Noah jak na razie wydaję się być mężczyzną, który nie pokazuje swoich uczuć. Cieszę się bardzo że ich uwielbiasz ;) Sam fakt sprawia mi wielką radość. Hahah widzę, że główkujesz. Noah zamieszany itd. No cóż. Ważne, że masz jakiekolwiek pomysły ;)
Dziękuję za komentarz ;)
No hej :) przeczytałam to jednym tchem. Uwielbiam, cudo masz talent :D Może moje komentarze nie będą tak pokaźne jak Twoje ha ha, ale masz moje pełne uznanie. Początek świetny, ciekawe co ukrywa pod ciuszkami haha super! Czekam na następny ! :*
OdpowiedzUsuńNie muszą być pokaźne. Mnie najbardziej cieszy to, że Tobie się podoba. I to mi do szczęścia zupełnie wystarczy ;) Cieszę się, że Ci się podoba ;)
UsuńDziękuję za komentarz :*
Jeden rozdział a tyle wydarzeń! Noah, groźba, zwrot akcji w śledztwie Beth i na końcu jeszcze ten poszczał .. Jestem pod wrażeniem ! Jedak mimo, że uwielbiam tą tajemnicę, którą niesie ze sobą to opowiadanie moimi ulubionymi momentami ciągle pozostają scenki N&B. Po prostu już nie mogę się doczekać pocałunku ! :D Widać, że Beth powoli się w nim zauracza, ale co z Noah ? Naprawdę chciałabym teraz móc wejść do jego umysłu i zobaczyć co czuje - bo ja zdecydowanie widzę to napięcie, które się miedzy nimi buduje. I mam tutaj również na myśli te nastoletnie podchody ( tak tak, właśnie o rzucanie popcornem mi chodzi :D ).
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa co będzie dalej - pamiętaj, że Beth ma przeżyć !
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział !
Ściskam mocno :)) !
Oj uwierz ja też nie mogę się doczekać jak się pocałują.. znaczy pierwszy pocałunek będzie... ale taki inny. Boże.. najgorsze jest to, że chciałabyś powiedzieć już jak to będzie wyglądać, ale nie możesz. Bo co to będzie za niespodzianka? Więc obie musimy cierpliwie czekać na ten ich pocałunek :D
UsuńDziękuję za komentarz :*
Dwunasta w nocy, a ją czytam Twojego bloga, dziwne, nie uważasz? XD
OdpowiedzUsuńNoah, Noah, Noah, Noah <3 O Matko! Kocham go!
Co do zamaskowanego mężczyzny to na początku pomyślałam, że to Evan. Teraz nie jestem już tego taka pewną, chociaż? Wszystko może się zdarzyć.
Jeszcze raz powiem, że kocham Noaha, rozdział wciągający i czekam na więcej!
Proszę, informuj mnie o kolejnych rozdziałach w zakładce SPAM.
Pozdrawiam i życzę dużo weny, Julie :))
Ps. RIP moja bateria [*] 2%
O tak. Też go uwielbiam <3
UsuńEvan? Ciekawe..
Dziękuję za miłe słowa i na pewno poinformuję ;)
W koncu jestem! ;) Wybacz brak polskich znakow ale takiego mam laptopa przed soba bo jestem poza domem. Ile sie dzialo o matko!! Wlasnie tak czulam ze skads kojarze te koncowke i prosze - no przeciez to prolog! :D Podobaly mi sie przekomarzanki Beth i Noah :3 Widac ze ich do siebie ciagnie ale nasza glowna bohaterka probuje sie oszukiwac glupiuutka. Ciekawe jak wyjasni sie ta sprawa ze zdjeciami. Czuje ze Beth ma racje. W koncu kobieca intuicja prawda? :) I mam nadzieje ze wyjdzie z tego calo. Znaczy sie na pewno wyjdzie z tego calo bo co to by bylo za opowiadanie bez glownej bohateri ktora ginie w V rozdziale co? :D Ale oby to nie bylo nic powaznego.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial! ;)
P.S. Dzis wieczorem powinien pojawic sie rozdzial X u mnie - w koncu. :D I jeszcze raz przepraszam za estetyke tego komentarza. :(
Pozdrawiam Julss! xoxo
Twoja słowa powodują duży uśmiech na mojej twarzy, który nie prędko zejdzie :D
UsuńKobiety takie są.. zawsze się oszukują. No, niech będzie. Nie wszystkie. No tak, to prawda. Bohaterka nie może zginać już w 5 rozdziale. Ale nie chciałam przynudzać, więc trochę grozy musiało się pojawić :D I kit z tym, że prolog miał być dopiero chyba w 15 rozdziale :D Jak widać plany się zmieniają!
Dziękuję bardzo za komentarz :* Z tego co wiem to już wpadął m i zamieściłam komentarz ;)
Noah = NIEBO *.* Uwielbiam tego bohatera natomiast Beth, nie wiem dlaczego, ale bardzo mnie irytuje... Cóż, może w następnych rozdziałach coś się zmieni i zyska w moich oczach, ale póki co wydaje mi się trochę zbyt dziecinna :)
OdpowiedzUsuńKtoś wspomniał, że w to wszystko może być zamieszany Evan i ja również jego podejrzewam, no ale wszystko wyjdzie w praniu. Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się niebawem bo już nie mogę się doczekać, poważnie!!
Dużo weny życzę i proszę Cię, pospiesz się i pisz! :D
Dziękuję z całego serca za komentarz ;)
UsuńNie będę ukrywała, że trochę zasmuciła mnie wiadomość, że uważasz Beth za irytującą dziewczynę i dziecinną. Ja osobiście lubią ją jako moją bohaterkę i naprawdę zależałoby mi na tym abyś Ty ją również polubiła i zrobię wszystko co w mojej mocy aby tak się stało. A byłoby mi łatwiej gdybyś mogła mi powiedzieć dlaczego Cię irytuję, to że postanowiła wyjść od Noah'a bo ten ją nie zrozumiał i powyzywał od świrusek czy może coś innego?