Nie mogłam się ruszyć. Patrzyłam jak oniemiało na Noah'a. Nigdy się od niego nie uwolnię. Dzisiaj miał na sobie garnitur. Serio? To ma być wywiad, a nie jakieś zdjęcia, co on sobie myśli, że już jest gwiazdą? Jeśli tak, to zaraz mu przypomnę że jest tylko gliną z Nowego Jorku, wielka mi rzecz. Przyjrzałam mu się lepiej. Dlaczego on musiał tak dobrze wyglądać? Mam nadzieję, że nie westchnęłam tutaj... Nawet w worku na ziemniaki by wyglądał jak grecki bóg. Beth, o czym ty myślisz! Naprawdę jest ze mną coraz gorzej. Zdobyłam się na odwagę i przeszłam przez salę, wtedy raczył na mnie spojrzeć. Chwila,chwila. Czy mi się wydaję, czy on się teraz uśmiecha? I nie jest to uśmiech "jak dobrze cię widzieć" tylko bardziej w stylu "Idzie ofiara losu" Ten dzień na pewno nie będzie się zaliczał do najlepszych. Spokojnie, są to sprawy służbowe. Opanuj się.
-Witam.- Powiedziałam oschle. Mam nadzieję, że tak przynajmniej zabrzmiało.
-Panna Beth, witam serdecznie.-On kpi sobie ze mnie,prawda?
-Napiję się pan czegoś?-Spróbowałam się uśmiechnąć.
-Ależ nie chciałbym robić pani kłopotu.-Zaraz nie wytrzymam. Nie chce robić mi kłopotu? Oddycha tym samym powietrzem co ja, to wystarczający problem.
-Darujmy sobie już to gadki szmatki i przejdźmy do rzeczy. Pytanie pierwsze..
-Widzę, że ty to cały czas jesteś taką jedzą, czyż nie?
-Pytanie pierwsze- AWANS! pamiętaj Beth to najważniejsze. Przeżyjesz ten dzień. Zrobisz wywiad i więcej go nie zobaczysz.-Dzięki czemu zawdzięcza pan swój sukces pracy?-Noah spojrzał na mnie pytająco. Czyżbym go zaskoczyła ignorując jego docinek... w takim razie 1 do 0 . Noah odchrząknął.
-Wydaję mi się, że tak naprawdę miałem szczęście wielu przypadkach. Nie można mówić tutaj o tym, że sukces mogę zawdzięczać tylko moim umiejętnością detektywistycznych, jednak one bardzo mi pomogły.
-Czyli osiągnął pan sukces dzięki szczęściu?- Próbowałam się nie roześmiać.
-Można tak powiedzieć.
-Co za skromność.-Powiedziałam pod nosem.
-Rodzice mnie tak wychowali.
-To dobrze, ale jak widać nie wykorzenili u pana chamstwa, arogancji i wiele innych epitetów jakie mogłabym tutaj rzucać.-Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Chciałabym Ci przypomnieć, że od tej rozmowy zależy twój sukces, także radził bym troszeczkę powstrzymać twoją niewypaloną buźkę.-Szczęka w tym momencie uderzyła o podłogę. Skąd on przepraszam bardzo wiedział o moim awansie? Nie ważne. W końcu to glina.
Reszta pytań nie była tak burzliwa. Przeżyłam. Tak naprawdę, to Noah wiele przeżył z tego co się dowiedziałam. Jeśli mówił prawdę, a zakładamy, że tak.
-To na tym koniec. Dziękuję za poświęcony czas.- Chciałam jak najszybciej opuścić to pomieszczenie. Jednak on był szybszy i zagrodził mi drogę. Czego on jeszcze chciał?
-Nie myślisz chyba, że tak Cię wypuszczę po tym jak mnie potraktowałaś.
-Słucham?
-Tak, dobrze słyszałaś. Jesteś mi winna kawę, za to co mówiłaś. I jeśli chcesz bym powiedział twojej szefowej jak dobrze się spisałaś, to radzę wydać ci te parę groszy na tą kawę- Wyrwał mi telefon z ręki i coś tam zapisał. A ja nie mogłam wydusić słowa. Jednak po dłuższej chwili doszłam do siebie.
-Potrzebujesz szantażu, by umówić się z dziewczyną? Gratuluję.
-Po prostu po co mam tracić kasę na kawę, skoro mogę ją mieć za darmo. Co prawda twoje towarzystwo będzie mi obrzydzać delektowanie kawą, ale no cóż.. poświęcę się.- Wybałuszyłam oczy.
-Wiesz co? Podziwiam Cię!
-Co?
-Tak, bo to naprawdę coś, żyć z samym sobą. Serio. Ja to bym chyba wolała się zabić niż oglądać taką twarz codziennie w lustrze.-Noah przygniótł mnie do ściany, nasze twarze dzieliły centymetry.
-Co ci się nie podoba w mojej twarzy?Przyjrzyj się. - Zamarłam. Mogłam utonąć w jego spojrzeniu. Było tak pełne determinacji, takie piękne. Czułam jak jego mięśnie się napinają. Miał wystające kości policzkowe, pełne, duże usta. Pewnie dobrze całują. Ciekawe jak to by było poczuć ich smak na swoich. Już chciałam go pocałować, ale zadzwonił telefon, nieszczęsny telefon i to w jego ręce.
-Halo?- Powiedziałam drżącym głosem,
-Cześć piękna, idziemy na obiad? - Nie miał kiedy zadzwonić?
-Evan! Cześć kochany, o której ci pasuje?- Noah szybko się wyprostował i odchylił od mojej twarzy. Spojrzałam na niego krzywo. I to był błąd. Zobaczyłam coś w jego oczach, co trudno nazwać. Złość? Gniew? Nie wiem, ale na pewno nic przyjemnego.
-14-ta?-Zaproponował.
-Jasne. Tam gdzie zawsze?
-Tak. Ciao Bella.
-Buźka! - Rozłączyłam się, Evan zawsze wywoływał uśmiech na mojej twarzy.
-To ja już idę.- Najszybszym a zarazem najwolniejszym krokiem wyszłam za drzwi. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, widniał na nim obcy mi numer i napis " Seks telefon". Poważnie? Jednak mimo absurdalnej nazwy uśmiechnęłam się. Cała ta sytuacja zaczynała mnie bawić.
***
Kiedy zbliżyłam się do restauracji Evan już siedział przy stoliku na dworze. Był przystojny.. i to bardzo. Krótko przystrzyżone brązowe włosy i oczy podchodząc pod czerń.. Sama słodycz. Miał dzisiaj na sobie, krótkie szorty, i luźną koszulkę z jakimiś wzorkami. Oh, czy on kiedykolwiek staję przed lustrem zanim wyjdzie?
Ruszyłam w jego stronę zrezygnowana.
-Beth! - Wstał, uściskał mnie mocno. Cud, że mogłam oddychać. Pocałowałam go w policzek.-A to za co?-zapytał zdezorientowany.
-Za to, że jesteś.- Spojrzał na mnie pytająco.- Wybawiłeś mnie dzisiaj, popełniłabym bardzo duży błąd. Kocham Cię, wiesz?-Przytuliłam się do niego.
-Ja Ciebie też.-Pocałował mnie w czoło.- Masz coś nowego?
-Nie-odpowiedziałam zmartwiona.- Evan, ja już nie mam siły. Jestem zmęczona tym wszystkim. Wiem, że poprzysięgłam sobie znaleźć mordercę matki, ale mnie już to przerasta. Od pół roku nie mamy nic oprócz tych zdjęć.. Nie daję rady.- Oczy wypełniły się łzami a ja zakryłam twarz dłońmi.
-Ej mała.- Evan przybliżył się i mnie objął. - Nie płacz kochanie. Mówiłam na samym początku naszej znajomości, że będę Cię wspierał we wszystkim. Chcesz dalej szukać mordercy? Jestem cały twój. Nie masz już siły i chcesz odpuścić i się z tym pogodzić? Rozumiem i dalej jestem twój. Będę przy tobie zawsze nie pozwolę by cokolwiek powodowało twoje łzy. Rozumiesz?-Pokiwałam głowę, lekko zszokowana na jego słowa i czułość.- A teraz mam dla Ciebie niespodziankę. - Uśmiechnął się łobuzersko. Czy już mówiłam, jak ja go uwielbiam?- Idziemy razem na koncert Linkin Park'u.
-Co?! O nie mów. - Skoczyłam na niego. Prawie nas przewracając. Jednak po chwili przypomniałam sobie, że jesteśmy w miejscu publicznym i odsunęłam się od niego.- Jesteś boski Evan. Oh, nie wierze. Skąd je wytrzasnąłeś? Jak chciałam je kupić to już były wyprzedane.- I tu zrobiłam minę rozkapryszonego dzieciaka.
-Ma się ten urok osobisty. - Spojrzałam na niego i dałam mu kuksańca. A ten mi oddał. ODDAŁ!
-Zobaczymy jak będziemy u mnie w domu. Taki z Ciebie damski bokser, ha?- Teraz to walnęłam go w ramię.
-Oj, radził bym ci uciekać.. i to szybko. - Evan zakasał rękawy, jakby miał zaraz walczyć.
-Nie zrobisz tego! Jesteśmy w miejscu publicznym!- On tego nie zrobi, prawda? Zapytałam samą siebie.
-Liczę do trzech. Raz, dwa.- Nie zostało mi nic innego jak brać nogi zapas. Udało mi się pobiec parę metrów od naszego stolika a on już był przy mnie. I przewiesił mnie przez ramię, jakbym była workiem ziemniaków.- Jesteś niegrzeczną dziewczynką Beth.
-Puść mnie Evan.- Nie mogłam przestać się śmiać. Czy on naprawdę to zrobił? I to przy wszystkich?
-Masz szczęście, że nie potrafię się długo na Ciebie gniewać.- Postawił mnie na ziemi. Przez chwilę poczułam się jak jakiś przedmiot.
-Dziękuję za twe miłosierdzie panie. - Uśmiechnęłam się szyderczo.
-To idziemy do mnie czy do Ciebie?
-Do mnie.. choć mogę mieć bałagan. nie zdążyłam posprzątać.
-Ty bałagan? Pewnie dla Ciebie to bałagan a dla mnie porządek. Ej musimy jeszcze iść do mnie do domu.
-Po co? -Zdziwiłam się.
-Bo muszę wziąć białą rękawiczkę, jak ta babka z perfekcyjnej pani domu. - Evan wyszczerzył zęby.
-Oj przestań. Ja po prostu lubię porządek.
-Ty masz obsesję na tym punkcie.
-Nie przesadzaj już tak.- Jego wzrok mówił "ja przesadzam?" - No dobra, może i mam fobie.. ale ja nie cierpię bałaganu.
-Chodźmy zobaczyć jaki ty masz tam bałagan.
Evan złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do domu, jak małe dzieci śpiesząc się na obiad. Reszta dnia minęło spokojnie. Nadrabialiśmy wszystkie odcinki z naszych seriali. Przy tym obżerając się popcornem i wieloma innymi nie zdrowymi rzeczami. O tak, pójdzie w tyłek. A nie narzekałabym gdyby poszło tak w cycki. Bo kto by narzekał. Nikt, prawda? Właśnie. Kiedy Evan już poszedł ja wzięłam długą relaksującą kąpiel z bąbelkami. Umyłam zęby, przebrałam się w piżamę i weszłam pod cieplutką kołderkę. Chciałam jak najszybciej zasnąć jednak nie było mi to dane, ponieważ zadzwonił telefon. Pewnie Evan sobie żarty robi. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu.. nie to nie był jednak Evan. Numer zastrzeżony. Kto może dzwonić o tej porze. Chciałam poznać odpowiedź, więc nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Słucham?
-Jeśli chcesz się czegoś więcej dowiedzieć o śmierci swojej matki, bądź za godzinę przed wejściem do parku narodowego.- I cisza. Rozłączył się. A ja siedziałam jak wmurowana. Ten telefon zupełnie mnie zaskoczył. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, wyszłam z łóżka, narzuciłam na siebie bele jakie rzeczy wzięłam kluczyki i wyszłam. Tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy z tego co chcę zrobić. Bo sama nie wiedziałam dlaczego tam idę. Nie znam kolesia, o 23-ej mam być w tak odosobnionym miejscu.. nie zachęcało to niczym. Jednak to chodzi o moją matkę. A świadomość, że mogę się dowiedzieć czegoś więcej zwyciężyła nad rozsądkiem. Kiedy doszłam na miejsce było 20 minut przed czasem. Miałam już usiąść na ławce i czekać, kiedy usłyszałam jakiś dźwięk i schowałam się w krzakach.
-Jak przyjdzie robimy pozory, że coś wiemy, żeby mogła z nami pojechać. Pamiętaj masz być miły. A później pokażemy jej co się staję z ludźmi którzy pchają nosa w nie swoje sprawy. - Wciągnęłam powietrze. W co ja się wpakowałam?
-Jasne, ale jak zacznie pyskować lub coś innego to nie ręczę za siebie- Chłopaki byli coraz bliżej mnie. Nie mogę pozwolić by mnie zobaczyli. Zaczęłam się cofać i na moje nieszczęście nadepnęłam na gałąź. - Co to było, stary? Chodź.
- O cholera, mam kłopoty. - Modliłam się aby mnie nie zobaczyli. jest ciemno może mnie nie widać? Łudziłam się. Przejeżdżał samochód i jego światła oślepiły mnie i zarazem pokazały gdzie jestem.
- Szlag! Jack to ona! - Krzyknął ten drugi, najwidoczniej ten nie Jack. A ja zaczęłam biec najszybciej jak potrafiłam. Co robić? Co robić?! Nagle sobie przypomniałam! SEKS TELEFON! Znaczy ten... no.. Noah. Nie uśmiechało mi się to, ale co mogłam zrobić. Biegnąc zaczęłam obszukiwać swoje kieszenie w poszukiwaniu telefonu.
Nieźle się porobiło. Na początek - styl potoczny aż prosi się o usunięcie i zastąpienie go jakimiś innymi słowami, bardziej odpowiednimi do opowiadania... Poza tym kilka błędów stylistycznych i interpunkcyjnych, ale nie będę się nad tym rozczulać, że tak to ujmę. Przeredagujesz sobie tekst i poczytasz trochę o zasadach interpunkcji, a na pewno dostrzeżesz błędy - by the way dobry trening dla amatorskich pisarzy, hehe :D
OdpowiedzUsuńNoah jest zadziorny, ona też. Seks telefon? No z tym mnie rozwalił. Poza tym Evan... Mogłabyś jakoś go przedstawić, opisać (poza wyglądem). Na początku wahałam się pomiędzy bratem, przyjacielem a chłopakiem. Ale wynika z końcówki, że chyba to ostatnie, skoro tyle czułości pomiędzy nimi, chociaż (tak btw) lubię relację dziewczyna-chłopak, ale w pełni koleżeńską, jak praktycznie brat-siostra.
Beth nieźle się wkopała - zaufać nieznajomemu, który mówi, żeby spotkać się o późnej godzinie w parku? Bad idea, dziewczyno. Ale wiadome, że chciałaby się dowiedzieć coś o swojej matce, no cóż... Mogła się chociaż jakoś ubezpieczyć. Po co chcieliby ją porywać? Bez sensu. Ale ciekawe, ciekawe!
Czekam na kolejny rozdział. Miło by mi było, gdybyś poinformowała mnie u mnie na blogu w zakładce SPAM, jeżeli pojawi się kolejna część. :)
Pozdrawiam ciepło, Julss xx
A więc tak. Jeśli chodzi o te przeskoki.. Zacznijmy od tego, że mój pierwszy wpis to był PROLOG, a jeśli czytasz książki, a zakładamy że tak to prolog wielu przypadkach jest wyjęty ze środka książki, by można było po tym prologu ocenić czy jest ciekawy. Ale jak widać nie zrozumiałaś. Co do moich błędów, tak jest ich dużo chociażby dlatego, że pierwszy raz piszę opowiadanie i je udostępniam. A jak wynika z twojego bloga ty już dosyć dużo piszesz i masz doświadczenie, więc dziwne by było gdybym pisała tak dobrze jak ty, nie sądzisz? Co jeszcze.. a tak. To, że bardzo przeskakuję jeśli chodzi o ten klub czy też ten komisariat. Osobiście jako autorka tego opowiadania nie widziałam potrzeby by rozpisywać się o tym jak jedzie z klubu do komisariatu. No bo serio, jaki w tym sens? Miałam opisać jakie krajobrazu widzi po drodze? Nie dla mnie. Jak zdążyłam zauważyć ty bardzo rozpisujesz się w szczegółach jak opisywałaś różne sceny.. dla ciebie to ważne, dla mnie mniej. Jasne w pewnych wątkach trzeba się rozpisywać i tak też robię. A te 3 gwiazdki oznaczają właśnie nowy wątek, czy też scenę... Ale dziękuję za uwagi co do błędów stylistycznych na pewno wezmę to pod uwagę ;)
OdpowiedzUsuńTak, po końcówce tego rozdziału widzę, że tekst z prologu nie był z dalekiej przyszłości (że tak to ujmę) dlatego w komentarzu pod tym rozdziałem nie napisałam nic odnośnie tego. A co do prologu w książce - to zależy od autora i jego zamierzenia. Raz bywa tak, raz tak. Już teraz rozumiem, nie musisz od razu tak naskakiwać, bo wnioskuję z Twojej odpowiedzi, że nie przyjęłaś moich słów w zwykły sposób. Zwróciłam tylko uwagę, bo komentowanie opowiadań nie polega tylko na chwaleniu autora, ale też kilku słowom krytyki - szczególnie, że w moich komentarzach tej krytyki nie było właściwie wcale. :D Rozumiem, że masz inne zdanie na temat np. opisów, okej. Nie czepiam się. Po prostu wyraziłam swoje zdanie. Nie chciałam Cię w żaden sposób urazić, tylko Ci pomóc, podarować kilka rad, bo - jak sama napisałaś - ja mam już trochę doświadczenia. Chciałam tylko pomóc, ale jeżeli odebrałaś to inaczej, to przepraszam. :)
UsuńPozdrawiam, Julss xx
Nie no ja rozumiem że chciałaś mi doradzić a nie obrazić. I doceniam to. Natomiast jeśli odebrałaś to jako naskakiwanie to ja przepraszam. Bo nie o to mi chodziło ;) Moim celem odpowiedzenia na twój komentarz było wyjaśnienie Tobie skąd te przeskoki itd. I właśnie dzięki temu że masz zdecydowanie większe doświadczenie to twoja opinia będzie mile widziana. A jeśli wcześniej odebrałaś inne wrażenia to przepraszam za to. ;)
OdpowiedzUsuńNawet w worku na ziemniaki by wyglądał jak grecki bóg. <3 No po prostu zakochałam się w tym opowiadaniu :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Evana nie lubię. Jest... sztuczny> Nie umiem go określić :/ Noah jest boski, podobnie jak Beth. Jej przemyślenia są naprawdę świetne! Uwielbiam twój styl pisania. Uważaj na przecinki, bo zdarza ci się je gubić ;) (Mi pewnie też, ale to tam nie ważne c:) Poinformuj mnie jak będzie nowy rozdział. Prooooszę? :)
OdpowiedzUsuńhttp://got-any-more-bad-ideas.blogspot.com/
A i myślałaś może o zmianie szablonu? Może na jakiś z szabloniarni? Lepiej by się czytało ;) Twój blog jest u mnie w Perełkach pozdrawiam i życzę weny :*
UsuńPomyślę nad tym ;) A może jakiś proponujesz? I dziękuję bardzo za dodanie do perełek ;)
OdpowiedzUsuńNie chcę polecać nic konkretnego, ale mogę ci polecić kilka naprawdę dobrych szabloniarni :) np. popularne Zaczarowane Szablony - masz tam masę utalentowanych szabloniarek i piękne szablony, albo Panda Graphics, Land of grapfic, Wyimaginowana grafika lub Szablonowo. (Jestem prawie pewna, że przy popraniu szablonu z zaczarowanych masz zapakowaną instrukcję załadowania szablonu na bloga - bardzo pomocne :) ). Chętnie ci doradzę, jeśli będziesz chciała (i/lub potrzebowała)
OdpowiedzUsuńTo przejrzę i się zastanowię i jak będę miała chwilkę to coś pozmieniam ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz recenzję swojego bloga, zapraszam na Recenzowisko http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKrytyka nie tylko negatywna!
Kiedy następny ? dawno nie było ?
OdpowiedzUsuńJestem tu pierwszy raz, bo w końcu znalazłam trochę czasu, żeby wpaść, ale już wiem, że zostaję ♥ Masz naprawdę prześliczny szablon, piszesz niesamowicie, twój blog od razu zaciekawia :) Chciałam też podziękować, że dodałaś mój blog do ulubionych z boku,jak weszłam na twojego bloga i to zauważyłam miałam łzy w oczach, to cholernie urocze, naprawdę dziękuję, to wiele dla mnie znaczy xx
OdpowiedzUsuńCzytałam to o jedenastej w nocy (wieczorem?) i na początku doprowadziłaś mnie do śmiechu, który musiałam zdusić w sobie, by nie obudzić rodziny. XD
OdpowiedzUsuńJak Beth mogła się zgodzić na to spotkanie? Niebezpieczne, ale i tak poszła.
Jak na razie opowiadanie mi się podoba, więc możesz się cieszyć!
Lecę do kolejnych rozdziałów!
Pozdrawiam, Julie :)))
Czemu nie dajesz znaku życia?
OdpowiedzUsuńRuda